8 października 2011

Doktor Knizia po raz drugi...

Dziś będzie o jednej z naszych najulubieńszych gier. Patrząc na rozmaite recenzje w sieci, opinie na forach, ranking BGG - grze nieco niedocenianej. Wreszcie - o kolejnej grze Reinera Knizii! :)



Przez Pustynię to gra, którą mamy już od jakiegoś czasu (tzn. Ptaszek ją ma - dostał ją na koniec pierwszego stopnia studiów!), a do której wracamy wciąż z taką samą frajdą. Choćby dlatego warto ją przedstawić nieco bliżej.
Jest to gra Reinera Knizii, jedna z trzech gier (obok Eufratu i Tygrysa i Samuraja) tworzących tzw. trylogię kafelkową tego autora, niewątpliwie jedną z najbardziej udanych trylogii w świecie gier. Przez Pustynię jest przy tym bodaj najlżejszym tytułem w tym zacnym gronie (Samuraj wprawdzie jest podobnie krótki w rozgrywce i prosty w zasadach, ale jednak jest bardziej konfliktowy i "groźniejszy" w tematyce). Jest to gra dla 2-5 osób i - uwaga - w każdym układzie sprawdza się naprawdę wyśmienicie, przy czym im więcej graczy tym bardziej nieprzewidywalna staje się rozgrywka. My gramy zwykle we dwoje i wówczas gra robi się nieco "logiczna" - nie zawiera bowiem ŻADNEJ losowości. Przy czym, dzięki przyjemnej tematyce i ślicznemu wykonaniu, nie powoduje nieprzyjemnego klucia w mózgu, jak takie na przykład Go czy szachy.

Komponenty gry, wielbłądy siedzą w kartonowej zagrodzie domowej roboty - bardzo przyśpiesza to przygotowanie gry.
Na czym polega gra? Na gromadzeniu punktów poprzez sprytne dostawianie wielbłądów do swoich karawan. Punkty zdobywać możemy na kilka rożnych sposobów: przez stawanie na źródełkach, przez dochodzenie swoimi wielbłądami do oaz (palm), a na koniec gry także za najdłuższa karawanę w danym kolorze i za otoczone swoimi wielbłądami terytorium. Gra, jak już wspomniałem, należy do kafelkowej trylogii, ale... nie ma w niej żadnych kafelków!:) Ich rolę pełnią właśnie plastikowe figurki wielbłądów, malutkie ale naprawdę urocze. Ich zaletą jest także łatwiejsze chwytanie i ustawianie (nie są płaskie). To, co wyróżnia Przez Pustynię spośród wielu innych gier, w których ustawiamy coś na planszy, jest fakt, że tutaj nie mamy przypisanego do siebie koloru elementów (wielbłądów). Każdy z graczy ma do dyspozycji wszystkie kolory, które stają się  "jego" dopiero w momencie dostawienia do jego karawany. W połączeniu z zasadą zabraniającą ustawiania obok siebie wielbłądów w tym samym kolorze należących do innych karawan otwiera to masę taktycznych możliwości: blokowania, odcinania, szachowania przeciwnika. Nie ma możliwości usuwania wielbłądów przeciwnika, ale wierzcie mi - gra jest wystarczająco konfliktowa. Brak elementu losowego powoduje, że naprawdę musimy wysilić nasze szare komórki, ale gra ma w sobie coś lekkiego (może to kolorki, może to czas rozgrywki - ok. pół godziny w pełnym składzie), co sprawia, że nie męczy.

Pusta plansza.

Przygotowanie gry - rozstawiamy palmy i źródełka.

Przewodnicy karawan niebieskiego - czekają na rozstawienie.

Po drugiej stronie planszy zieloni wypatrują najatrakcyjniejszych pozycji...
Teraz gracze na zmianę rozstawiają swoich przewodników, po jednym. To bardzo ważna część gry, takie jej "otwarcie". Jeśli źle się rozstawimy, ciężko nam później będzie cokolwiek ugrać.

Sytuacja po rozstawieniu przewodników. Widać, że niebieskiemu udało się zająć pozycje zewnętrzne.

A tak wygląda gra w trakcie. Robi się tłoczno i kolorowo.
W czasie, gdy zielony był zajęty gdzie indziej, niebieskiemu udało się odciąć żółtą karawaną cały róg planszy wraz z oazą. To będzie sporo punktów!
Na dole planszy zielony i niebieski podzielili się wpływami. Być może zielony mógł odciąć seledynową karawanę niebieskiego od palmy po lewej swoją fioletową karawaną. Być może jednak wówczas straciłby więcej w innej części planszy. Tak wygląda typowy dylemat w tej grze.
Przez Pustynię to gra trudnych wyborów. W swojej turze wykonujemy dwa ruchy - tzn. ustawiamy dwa wielbłądy w dowolnych kolorach. Nie za dużo, nie za mało. Czy lepiej dostawić dwa fioletowe, dotrzeć do palmy i zdobyć pewne pięć punktów? Czy może lepiej dostawić tylko jednego fioletowego i zaryzykować, że przeciwnik odetnie nas od palmy, ale za to dostawić też jednego turkusowego i ukończyć otaczanie terytorium. Czy może dostawić jednak dwa fioletowe, ale na dwóch końcach karawany - tak, by zabezpieczyć kawałek terytorium i jednocześnie zablokować fioletową karawanę przeciwnika? Takie dylematy towarzyszą nam co turę. Musimy gdzieś stracić, żeby gdzieś indziej zyskać. Doświadczeni gracze tym różnią się od nowicjuszy, że potrafią lepiej oszacować, na czym ostatecznie wyjdą lepiej.
Ups, jeden z kolorów się wyczerpał! Gra się momentalnie kończy. Nie muszę dodawać, że tylko od graczy zależy, kiedy i jaki kolor "wyczerpią". Zawsze dla kogoś będzie to niekorzystny moment...
Po zakończeniu gry rozdaje się 10-punktowe żetony za najdłuższą karawanę w danym kolorze...
... oraz punkty za otoczone terytorium. Do tego dodaje się punkty zdobyte w czasie gry (za źródła i palmy)  i wyłania się zwycięzcę. Proste!
Przez Pustynię to gra, która świetnie się skaluje (dla każdej liczby graczy przewidziano drobne zmiany - inna liczba wielbłądów, inna wielkość planszy itp.). Trzeba jednaj pamiętać, że przy różnej liczbie graczy różne będą strategie prowadzące do zwycięstwa. Np. w grze dwuosobowej prawie zawsze wygrywa gracz, który łącznie otoczył większe terytorium. Ale już przy pięciu graczach wielkość tego terytorium będzie tak nieznaczna, że dużo cenniejsze okazują się inne źródła punktów, zwłaszcza palmy i żetony za długość karawan. Moim zdaniem jest to kolejna zaleta gry - trzeba zawsze dostosowywać się do sytuacji.

Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do zapoznania się z tą świetną grą Reinera Knizii. W sieci wielokrotnie spotkałem się z opiniami, jakoby było ona "sucha", "bez polotu". Prawdę mówiąc, nie do końca rozumiem, co by to miało znaczyć. Owszem, gra jest mocno abstrakcyjna, ale daleko jej do gry logicznej - w tym znaczeniu, że nie bardzo umiem ją sobie wyobrazić bez tematyki, bez kolorowej planszy, palm i wielbłądów. Oferuje natomiast to, co dla mnie osobiście jest w grach najbardziej pożądane: głębie strategii i (zwłaszcza) taktyki zawartą w prościutkich zasadach i krótkim czasie rozgrywki.
Polecam!
P.S. Ptaszek też poleca zastrzegając, że on najbardziej lubi te seledynowe.


P.P.S. Aha! Ważna uwaga! Gra jest od pewnego czasu niedostępna na polskim rynku. Mi się udało zdobyć ją na Allegro (za marną cenę 50zł), a gdyby ktoś naprawdę się zainteresował, to w tajemnicy powiem, że można ją jeszcze dostać (jeden egzemplarz) w sklepie z grami w Centrum Handlowym "Platan" w Zabrzu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz